Listy ateistów 3.0 Jak Mareczek lgnął do księdza Stanisława

Ksiądz Stanisław kończył kolację. Ze smakiem spożył kotleta schabowego z pysznymi ziemniaczkami posypanymi koperkiem i zasmażaną kapustką. Siostra Kinga potrafi gotować.Ksiądz Stanisław przebywał jakiś czas w Italii, ale nigdy nie przekonał się do włoskiej kuchni: makaronów w sosie pomidorowym i tych całych frutti di mare. Ksiądz to szczery Polak, który niczym latarnik Skawiński, tęsknił na obczyźnie za polskością, która to w duszy duchownego kojarzyła się właśnie ze schabowym. Kiedy siostra Kinga postawiła na stole karafkę z Chianti, przyjął to z aprobata. Tego nie mógł sobie odmówić. W czasie swych studiów teologicznych na Akademii Papieskiej wypił sporo tego toskańskiego trunku i rozsmakował się w nim bardzo.Właśnie potrzebował czegoś co by, jakby to powiedzieć, zdekompresowało go. Ostatnie kilka dni były dla księdza niemiłe, stresujące. Do sierocińca przybył wczoraj. Wciąż brzmiały mu w głowie napomnienia biskupa; do którego doszły słuchy na temat pewnych, można by rzec, nieortodoksyjnych, a wręcz niekatolickich zachowań księdza Stanisława jako proboszcza. Było to bardzo niemiłe. Biskup kazał księdzu Stanisławowi opuścić parafię natychmiast. Parafię, którą tak ukochał, gdzie przez pięć lat sprawował posługę pasterską. Biskup skierował go do domu sierot. Kilkakrotnie podkreślił znaczenie pracy z dziećmi pozbawionymi rodziców, że tę ważną rolę powierza jemu, rolę kształtowania katolickiej duchowości i moralności u tychbezbronnych istotek.Powoli sączył wino, rozpiął guziki sutanny, gdyż uciskała mu jego pokaźny brzuch. Sięgnął po teczkę zawierającą informacje na temat dzieci sierocińca. Wcześniej poprosił siostrę Kingę, aby mu ją przyniosła z kancelarii.

Dwie godziny wcześniej ksiądz Stanisław w kaplicy odprawiał nabożeństwo. Pośród uczestniczących w celebracji dzieci ksiądz dostrzegł 5-6letniego chłopczyka. Był śliczny, jak owe cherubinki, którym duchowny z lubością przyglądał się w Muzeum Watykańskim.Okrągła buzia, różowe usteczka duże niebieskie oczy , wszystko to ujęte w aureolę blond loków.Po nabożeństwie siostra Kinga zaprowadziła dzieci do dormitorium. Ksiądz jej towarzyszył, powiadamiając siostrę, że chce się zapoznać z warunkami w jakich dzieci żyją, jedzą, śpią. Na sali znajdowało się 10 łóżek. Bez problemu zakonotował sobie łóżeczko Cherubinka..

Teraz otworzył jego dossier. Tak to był on, na zdjęciu ta buzia, te loki.Czytał. Mareczek nie był właściwie sierotą. Ojciec po prostu przepadł, może wyjechał za granicę. Matka zapadła na chorobę umysłową, trzeba było ją odizolować i tak Mareczek znalazł się w sierocińcu pod opieką siostry Kingi.Opróżniając butelkę Chianti, ksiądz kilkakrotnie przeczytał historie Mareczka. Był podniecony. Kiedy tak wpatrywał się w fotografie Mareczka ogarniało go uczucie błogiej radości, wnikające z przekonania o nieuchronności nadchodzącego szczęścia.

Listy ateistów 3.0 Jak Mareczek lgnął do księdza Stanisława

Wybiła północ. Wstał i skradając się na palcach otworzył drzwi od dormitorium. Bez problemu znalazł łóżeczko Mareczka. Wziął na ręce śpiącego malca i zaniósł go do swojej sypialni. Obudzony chłopczyk zaczął marudzić, popłakiwać.To, co się będzie zaraz dziać – szepnął mu do ucha – to Bóg tak chce. Jesteś Mareczku wybrany przez Boga i przeze mnie…

Kiedy kapłan odnosił do dormitorium zapłakanego chłopczyka, wciąż mu przypominał: Pamiętaj Mareczku, nie wolno ci o tym nikomu. Gdybyś powiedział, to popełniłbyś straszliwy grzech, poszedłbyś do piekła. Twoja mamusiateż by poszła do piekła. Twój tatuś też.Mareczek zasnął. Ksiądz Stanisław wrócił do siebie, ukląkł przed krucyfiksem. Wyspowiadał się przed Bogiem, wyznał swój grzech. Pan Bóg mu wybaczył.Więc zapadł się w równie niewinny sen jak Mareczek.

Lewy