Skoda Enyaq iV Coupe - nasze wrażenia. Nowy rozdział. SUV coupe i to elektryczny

Technologicznie, to bliźniak klasycznej odmiany Enyaqa. Coupe korzysta z modułowej platformy MEB, jak rodzina ID Volkswagena i e tron Audi. Niemniej, w przypadku Skody możemy mówić o kroku milowym, bowiem włodarze dali zielone światło na wdrożenie do produkcji prototypu z targów w Genewie w 2019. Vision iV wygląda niemal identycznie z debiutującym modelem. To dobra wiadomość, bo czasem warto schować zachowawczość w kieszeń.

REKLAMA

Najważniejsze premiery ze świata motoryzacji znajdziesz na stronie głównej gazety.pl

Gabaryty Enyaqa nie odbiegają przesadnie od pierwowzoru. Czeski SUV ma 465,5 cm długości, 188 szerokości i 162 wysokości. Na uwagę zasługuje natomiast współczynnik oporu powietrza – 0,234, a także obręcze aluminiowe sięgające nawet 21 cali. W ofercie znajdziemy również nowy lakier Mamba Green. Ta nazwa występuje też w katalogu Porsche, choć odcień mocno się różni.

Zobacz wideoPonoć ten samochód ma wszystko, czego potrzebuje użytkownik, a nawet więcej. O czym mowa? O Skodzie Fabii

Świeci jak BMW

Gdy Bawarczycy wprowadzali podświetlany grill, odczucia fanów motoryzacji były mieszane. Rozwiązanie dość szybko się jednak przyjęło i jest chętnie klikane w konfiguratorze. Podobne rozwiązanie zastosowano w każdym Enyaqu. Pakiet Crystal Face wygląda efektownie i wymaga dopłaty na poziomie 3250 zł. W specyfikacji RS w standardzie otrzymamy czarne dekory udanie kontrastujące z wyrazistymi lakierami. Całości dopełniają matrycowe reflektory LED. Są aktywne, dzięki czemu dopasowują długość i szerokość strumienia świetlnego do aktualnych warunków drogowych.

Skoda Enyaq iV Coupe fot. Piotr Mokwiński

Niewielki uszczerbek na przestrzeni

Spore rozmiary auta przekładają się na przestrzeń w kabinie. Szerokość wnętrza z przodu wynosi 151 cm. Wygodne fotele można wyposażyć w elektryczną regulację z pamięcią ustawień i funkcję masażu. Skórzana tapicerka jest łatwa w czyszczeniu i występuje w kilku wersjach kolorystycznych. Równie dużo miejsca jest w drugim rzędzie, gdzie kanapa przekonuje długim siedziskiem. Z uwagi na opadający dach, przestrzeni jest nieco mniej nad głowami, ale osoby o wzroście 185 cm nie będą narzekać. Dobre wrażenie robi lekko przyciemnione, panoramiczne okno dachowe. Dostajemy je w standardzie, a w klasycznym Enyaqu wymaga dopłaty niespełna 5 tysięcy zł. Wybierając się w dłuższą podróż, docenimy bagażnik o pojemności od 570 do 1700 litrów (o 15 l mniej względem zwykłej wersji).

Skoda Enyaq iV Coupe - nasze wrażenia. Nowy rozdział. SUV coupe i to elektryczny

Kokpit przybrał atrakcyjną, dość minimalistyczną formę. Jest jednak przemyślany, zapewnia wiele funkcjonalnych schowków i przejrzysty rozkład urządzeń pokładowych. Przed oczami kierowcy wpisano cyfrowe wskaźniki. Mimo cyfryzacji, mają ubogie menu i są oszczędne w przekazywanych informacjach. Konstruktorzy mogli lepiej zagospodarować tę przestrzeń. Lepsze wrażenie sprawia natomiast centralny ekran dotykowy o przekątnej 13 cali. Łączy się z internetem, nawigacją analizującą natężenie ruchu w czasie rzeczywistym i systemem kamer 360 stopni. Możemy go doposażyć w wydajne audio z 10 głośnikami. Warto również zdecydować się na przezierny wyświetlacz z rozszerzoną rzeczywistością. Szkoda że dotykowy panel pod nim jest niepodświetlany i płynne sterowanie temperaturą czy głośnością jest utrudnione.

Skoda Enyaq iV 60. Opinie - jaki ma zasięg?

Bezpiecznie do celu

Konstruktorzy zapakowali do Skody wszystko, co mają obecnie w inwentarzu. Jeśli któryś z radarów wykryje możliwość wystąpienia kolizji, przygotuje kierowcę i pojazd w taki sposób, by zminimalizować ewentualne straty. Komputer dopnie pasy bezpieczeństwa kierowcy i pasażera, całkowicie zamknie okno dachowe i domknie szyby pozostawiając 5-centymetrowy otwór. Pedestrian Protection ma za zadanie w trybie ciągłym monitorować obszar przed samochodem i zapobiegać kolizjom z pieszymi. System działa w zakresie miejskich prędkości. Po wykryciu przeszkody, ostrzega grafiką na panelu wskaźników i błyskawicznie uruchamia hamulce, nie czekając na reakcję kierowcy, która może przyjść za późno. Nowością w Skodzie jest system Exit Warning. Czujniki monitorują obszar wzdłuż oraz za samochodem celem wychwycenia ewentualnych pojazdów. Radary wykrywają nadjeżdżających rowerzystów lub auta w odległości 35 metrów. To rozwiązanie stanowi rozszerzenie układu Lane Assist będącego skutecznym narzędziem na drogach szybkiego ruchu.

Skoda Enyaq iV Coupe fot. Skoda

Skoda Enyaq iV Coupe fot. Skoda

Od 179 do 299 KM

Każdy inaczej korzysta z auta i ma odmienne potrzeby. Dla tych, których przemieszczają się głównie po mieście, SKODA przygotowała bazową odmianę z akumulatorem o pojemności 62 kWh (58 kWh netto). Ma tylny napęd i 179 KM, co pozwala przyspieszyć do setki w 8,8 s. Wyżej w hierarchii plasuje się specyfikacja z baterią 82 kWh i mocą 204 KM. W tym przypadku możemy przejechać aż 545 km w cyklu mieszanym.

Dla bardziej wymagających rezerwujemy wersję 80x. Rozwija 265 KM, a napęd AWD optymalizuje trakcję i zapewnia sprint do setki w 6,9 s. Auto dysponuje dwiema jednostkami elektrycznymi. Słabszy motor zlokalizowano przy przedniej osi. Moment obrotowy wynosi 425 Nm, a prędkość maksymalna została ograniczona elektronicznie do 160 km/h.

Wraz z odmianą Coupe w cenniku melduje się flagowy wariant RS. W tym przypadku mamy parametry identyczne jak w VW ID.4 GTX. To oznacza, że prawa noga może korzystać z 299 koni mechanicznych i 460 Nm. Zawieszenie utwardzono i obniżono o 15 mm z przodu i 10 z tyłu. Na precyzji zyskał też układ kierowniczy i stabilność przy prędkościach autostradowych. Przyspieszenie do setki wynosi 6,5 s. Co istotne, RS ma przesuniętą szybkość graniczną do 180 km/h i może holować przyczepę o masie 1400 kg. O 200 więcej względem słabszych specyfikacji.

Opinie Moto.pl: Skoda Karoq. Czeski hit po kuracji odmładzającej. Diesel wciąż dostępny

Szersze możliwości personalizacji i wyższa cena

Elektromobilność coraz mocniej rozpycha się na rynku, ale udział tych samochodów wciąż jest marginalny. Niemniej, każdy rok przynosi wzrosty. To wcale nie dziwi, bowiem mając na dachu fotowoltaikę lub możliwość ładowania w biurowcu lub przydomowym garażu, koszt przejechania 100 kilometrów wyniesie od 7 do 12 złotych. Co ciekawe, Enyaq daje możliwość korzystania z ładowarek o maksymalnym transferze rzędu 125 kW.

Ostateczny argument stanowi jednak cena. Kupujemy zazwyczaj oczami, ale twardą ręką trzymamy się za portfel. W tej kwestii nie jest tanio, ale konkurencja nie przyniesie większych oszczędności. Za dość bogato wyposażoną, klasyczną Skodę Enyaq zapłacimy 189 300 zł. Dorzucenie kilku gadżetów wywinduję kwotę na fakturze do 200-220 tysięcy. Większa bateria wiąże się z dopłatą ocierającą się o 30 tysięcy zł, a topowe egzemplarze z najmocniejszym napędem mogą kosztować nawet 300 tysięcy zł. Oficjalnego cennika Coupe jeszcze nie ma, ale powinien być droższy o kilkanaście tysięcy. Różnicę niweluje standardowo montowany szklany dach i czarne dekory karoserii, za które w zwykłym Enyaqu musimy zapłacić ekstra. Czy to materiał na przebój?