Internet rzeczy i ciał, sztucznie inteligentna robotyka i 5G – transhumanizm w rozkwicie

Autor: Bartłomiej Drążkiewicz

Doświadczenie historyczne pokazuje, że niektóre zmiany zachodzą szybciej niż reakcje na nie. Tyczy się to zwłaszcza zakątka technologicznego. Nie inaczej jest w przypadku transhumanizmu, który postępuje na naszych oczach. Homo Cyberneticus to władca swoich ograniczeń czy niewolnik technologicznych korporacji? Sprawa wcale nie jest taka prosta i mimo swojej technicznej natury, sporo w niej teorii i rozważań.

Cybernetyka i robotyka

Technika robotyczna to połączenie różnego rodzaju badań z obszaru elektrotechniki, mechaniki i informatyki, która docelowo ma tworzyć roboty ułatwiające ludziom funkcjonowanie lub pomagające im w obszarach przekraczających ludzkie kompetencje.

Cybernetyka z kolei to zespół nauk o przekazywaniu i kierowaniu informacji mających za zadanie sterowanie systemami w człowieku, społeczeństwie czy w maszynach. Brzmi znajomo? Dziedziny te przenikają się wzajemnie ze sobą, ale też i z naszym życiem dostarczając nam coraz to nowszych i śmielszych rozwiązań.

Od maszyn fabrycznych, po protezy i implanty, aż po wszczepienie do mózgu świni chipów sensorycznych przez Elona Muska. Dzisiaj roboty latają w kosmos, grają z nami w gry, a nawet uprawiają z nami seks. Postęp cyfryzacji i automatyzacji powoli zaciera granice pomiędzy tym co ludzkie, a tym co cyfrowe. Chociaż dlaczego maszyny miałyby nie być ludzkie? W końcu, skoro według wierzeń religijnych jesteśmy częścią boskiej materii, to czemu robot jako nasz twór dziecięcy nie miałby należeć do materii ludzkiej, której w domyśle służy? Wątek religii nie jest tu bez znaczenia, zważywszy na fakt, że transhumanizm postrzegany przez wielu jest za kult.

Z racji zacierających się granic między światami, warto spojrzeć na to czy coś jest ludzkie czy nie to nadal idea postrzegania mieszcząca się na poziomie abstrakcji. Abstrakcja, idea, uczucia przypisywane są najczęściej pierwiastkowi duchowemu/intelektualnemu jaki posiadamy i to właśnie oddziela nas od maszyn, których działanie oparte jest na mocach obliczeniowych determinujących działanie systemu i algorytmów.

Transhumanizm, czyli krok bliżej do Robocopa

Koncepcja transhumanizmu to ruch intelektualny, kulturowy oraz polityczny, który wskazuje naukę i technologię jako punkt niezbędny do pokonania ludzkich słabości i ograniczeń. W większości kojarzy nam się jednak z cyborgami znanymi z science fiction, jak słynny już dzisiaj Robocop. O czym jest ten film? – Policjant ginie na służbie. Zostaje przywrócony do życia jako cyborg, którego zadaniem jest zwalczanie przestępczości.- czytamy opis na filmwebie.

Choć w istocie transhumanizm to pojęcie szersze niż ludzie cyborgi, tak fabuła filmu pokazuje dwie ważne kwestie, które dzieją się na płaszczyźnie ludzko-maszynowej.Ludzie i ich życie to pierwsza płaszczyzna. Wykorzystanie technologiiw służbie ratowania ludzkiego życia lub polepszania jego warunków poprzez ingerencję cielesną może powodować uniesienia zadumy i zachwytu nad możliwościami techniki.

Z drugiej perspektywy jednak, tam gdzie są szanse, tam są też i zagrożenia, tam gdzie jest dobro, musi być też i zło, i nawet jeśli przyjmiemy, że dualizm jest iście przereklamowaną koncepcją, a wszystko to kwestia zwykłego subiektywizmu, tak nie możemy odbierać wolności postrzegania innym (nad czym mimo wszystko pracuje Big Tech algorytmizując dostęp do informacji i zamykając nas w informacyjnych bańkach). Historia policjanta z ulepszonymi możliwościami, mogącemu pomagać ludziom i przede wszystkim człowieka, który przeżył dzięki technice, przeplata się tutaj z historią ogromnej i przemożnej korporacji.

W najnowszej wersji z 2014 roku mamy do czynienia z OmniCorp, czyli odpowiednikiem naszego bigtechu, który mąci w naszym życiu i chce z niego uszczknąć jak najwięcej kontroli, gdyż to daje władzę, a władza daje zyski. Wszystkie Robocopy to wizja korupcji, wpływu mediów na nasze opinie i obrazek tego, jak giganci technologiczni wywierają nacisk na nasze życie codzienne. Kolejna rzecz, która brzmi znajomo, prawda?

Sztuczna inteligencja inteligentniejsza od biologii?

Z inteligencją jest jak z życiem – ciężko zdefiniować, czym tak naprawdę jest. Intuicyjnie czujemy czym może być, ale samo jej zmierzenie jest co najmniej dyskusyjne. Naukowcy dawno obalili testy IQ jako wyznaczniki ludzkiej inteligencji. Choć owszem, wytyczyli je jako formę sprawdzającą pewne praktyki funkcyjne naszego mózgu, co tłumaczy wiele niuansów związanych z rasami ludzkimi i ich domniemanym przeznaczeniem rasowym. Koncepcja stawiająca ludzi czarnych jako pracowników, białych jako sztukmistrzów, a żółtych jako technologiczne bóstwa nie bierze pod uwagę kontekstu kulturowego i społeczno-demograficznego, który się z tym wiąże.

Internet rzeczy i ciał, sztucznie inteligentna robotyka i 5G – transhumanizm w rozkwicie

Wracając do zagadnienia, to czy można określić czy sztuczny odpowiednik inteligencji jest od nas inteligentniejszy? To pytanie z samej swojej logicznej strony zawiera błąd. Sztuczna inteligencja jest po prostu inna, ale niedostępna dla ludzkiego mózgu, który nie jest w stanie analizować na takim poziomie jak ona. Nie postawię tu jednak kropki. Pamiętam, kiedy przeczytałem artykuł MIT Technology Review na temat E. coli i jaką moc obliczeniową ma jedna łyżeczka tych bakterii, która w swoim DNA ma więcej pamięci niż cały internet! Technologia blockchain, która jest przy obecnym stanie sprzętu możliwa do sforsowania przez moc obliczeniową połowy internetu – przy łyżeczce bakterii nie dałaby sobie rady! Wynika z tego wniosek, że sztuczna inteligencja jest w stanie dokonywać obliczenia tak ogromne, gdyż jej układy są nastawione tylko na tę czynność. W momencie, w którym ludzie rejestrują znacznie więcej, co nie pozwala im sięgnąć poziomu wyspecjalizowanych w tym maszyn, choć tylko w tym wąskim zakresie i też nie tyczy się to każdego.

Generalnie, jak wskazuje portal Zapytaj Fizyka, ludzki mózg ma sto miliardów neuronów, a naukowcy nie umieją nawet ujarzmić kolonii E. coli, czy zbadać działania mózgu robaczka, który posiada tylko 302 neurony, stąd też wzięło się popularne powiedzenie: „gdyby ludzki mózg był tak prosty, że moglibyśmy go zrozumieć, bylibyśmy wtedy tak głupi, że nie zrozumielibyśmy go i tak”. Z całą stanowczością i powagą można stwierdzić, że każdy z tych nośników inteligencji ma swoje ograniczenia, zarówno te biologiczne jak i maszynowe, ale w żadnym stopniu maszyny nie są od nas mądrzejsze, posiadają po prostu wyspecjalizowane algorytmy, które i tak nie dorównują swoją mocą naszemu mózgowi.

IoT, IoB, czy IoE – Internet wszystkiego!

Internet rzeczy nie jest już nowinką technologiczną. W niektórych gospodarstwach domowych systemy smart cieszą się dużą renomą, poprawiając komfort życia ich użytkowników – o ile działają.

Nastąpił szał na internet i nie zapomniano również o szale ciał. Okazuje się, że ten panuje na obie te koniunkcje. Internet ciał to kolejny przeskok w materii smart. Są to wysoko zaawansowane technologicznie urządzenia, które poprzez umieszczenie ich na ciele lub w jego wnętrzu, są w stanie generować jednocześnie strumienie danych na temat naszego zachowania, naszej fizjologii, a nawet naszego DNA.

Technologie te mają poprawić funkcjonowanie naszych organizmów. Soczewki wszczepione w oko i wyposażone w kamerę mogą poprawiać widzenie. Choć Artur Kurasiński widział też dla nich zastosowanie w technologiach MR. Z soczewek możemy wyróżnić też inteligentne soczewki kontaktowe mierzące poziom glukozy we krwi bez nakłuwania.Do IoB zalicza się także implant ślimakowy z wbudowanym procesorem przywracający słuch, czy tabletki elektroniczne z technologią Bluetooth, które monitorują dawkowanie leków i funkcje życiowe. Przeciwnicy technologizacji w tym właśnie widzą największe zagrożenie, ale o tym później.

Rola 5G w procesie transhumanistycznym

Sieć 5G to nowa wersja sieci o wyższej przepustowości, która zrewolucjonizuje rynek usług związanych z technologią. Jej wykorzystanie, według specjalistów ma pomóc ulepszyć systemy zabezpieczeń, procesy produkcyjno-logistyczne, wesprzeć działanie nowoczesnych urządzeń i dźwignie też obsługę Smart Cities, które oparte są na internecie rzeczy.

– Nowe aplikacje o znaczeniu krytycznym, takie jak pojazdy autonomiczne, inteligentne miasta i monitoring stanu zdrowia pacjenta sprawią, że niezawodność sieci będzie miała podstawowe znaczenie dla ochrony ludzi i gospodarki. Tymczasem gwałtowny wzrost natężenia ruchu i liczby podłączonych urządzeń znacznie zwiększy pole potencjalnych ataków i ich skalę – powiedział Gunter Reiss, wiceprezes A10 Networks.

Wprowadzenie sieci o takiej przepustowości może przyspieszyć dążenia transhumanistyczne, pytanie tylko czy pchną nas w kierunku utopii czy dystopii, a może nigdzie? W końcu „transhumaniści nie wierzą w ludzką godność ani Boga!”

Transhumaniści, czyli sekta?

– W antropologii transhumanistów nie ma miejsca na ludzką wolność i godność. Wolna wola ma być jedynie złudzeniem i wymysłem filozofów, a godność człowieka jest odrzucana jako nieuprawniony szowinizm gatunkowy. Myślenie transhumanistów jest kwintesencją myślenia oświeceniowego. Jest to wizja, w której człowiek kontroluje wszystko dookoła, naturę, a także siebie – własne życie i zdrowie. Koncepcja ta ma w pewnym sensie charakter quasi-religijny, gdyż opiera się na dogmatach darwinizmu i przekonaniu, że obowiązkiem człowieka jest kontrola procesów ewolucji, o czym pisał choćby Julian Huxley, jeden z pierwszych propagatorów transhumanizmu, który wprost nazywał ten nurt nową formą wiary – czytamy w leadzie artykułu Klubu Jagiellońskiego. Zdaniem dr Marty Soniewickiej – wspólnym mianownikiem dla mnogości rozumienia koncepcji transhumanistycznych jest pojmowanie ich poprzez proces przekraczania, nie natury człowieka, bo jej istnienie transhumaniści często odrzucają , co raczej kondycji ludzkiej – mówi.

Czy Homo Cyberneticus będzie człowiekiem wolnym?

Wolność, kolejna kwestia natury psychologiczno-filozoficznej. Co decyduje o wolności? Wolność decydowania o sobie, wolność myśli, wolność ku ideom, które chcemy wyznawać? Zadajemy sobie pytania czy człowiek podłączony do technologii będzie wolny, ale czy my już nie jesteśmy takimi ludźmi? Jesteśmy niewolnikami systemów, w których żyjemy. Człowiek bez telefonu, może być porównywany do człowieka bez ręki, a i to porównanie byłoby ryzykowne, na korzyść telefonu niestety. Telefon, to przedłużenie naszej komunikacji, finansów, nasze centrum dowodzenia operacyjnego relacjami biznesowymi i prywatnymi, okno na świat i przy okazji mikro-więzienie.

Technologia daje nam wiele możliwości, ale nie mamy nad nią całkowitej kontroli. Natalia Hatalska napisała nawet, że po części to ona dyktuje nam warunki (technologia oczywiście, nie Pani Natalia). Wracając do ręki, to technologia mogłaby problem jej braku rozwiązać. Już dzisiaj dysponujemy zaawansowanymi możliwościami transplantacji i implantacji narządów, i tych żywych, i tych sztucznych.

Na technologię warto spojrzeć zatem jak na przyjaciółkę, nie naszego wroga. Czysty mutualizm, który dąży do ludzkiej wygody i rozwoju technologii samej w sobie. Mimo, że zabiera sporo możliwości, daje w zamian wiele korzyści, zwłaszcza osobom takim jak dr Scott-Morgan. Komputer Świat napisał artykuł o tym jak egzoszkielet pomógł sparaliżowanemu człowiekowi stanąć ponownie na nogach. Jego mózg połączono z komputerem, a sparaliżowaną twarz zastąpił hiperrealistyczny awatar, który wyraża emocje podczas rozmowy. Ta odbywa się z użyciem syntezatora mowy, który działa dzięki sztucznej inteligencji uczącej się sposobu wyrażania przez samego doktora. Szereg operacji zmodyfikowało też jego układ pokarmowy, by nie był od nikogo zależny podczas jedzenia czy korzystania z toalety. Czy to nie piękne, że człowiek dostaje drugą szansę dzięki technologii? Nie w niej tkwi więc problem – choć za takie stwierdzenie pewne środowiska uznałyby piszącego te słowa za wyznawcę kultu braku natury ludzkiej – dostrzegalny i ewidentny problem tkwi tutaj w braku regulacji i kontroli nad sposobem jej wykorzystania.

Cieniem kładzie się tu Big Tech, który pod pozorem troski i dbania o nasze potrzeby, co rusz podstępem uzależnia nas od swoich mediów i wynalazków. Afera z Zuckerbergiem, nieulgowe traktowanie pracowników przez Amazona, czy naginanie rzeczywistości przez Muska i Gatesa. Owszem wielkie korporacje zawsze będą miały wpadki, lecz ich działania nakierowane są wprost na zyski własne, a nie nasz dobrobyt czy samopoczucie.

Czy rządy powinny reagować? Powinny. Regulacje i akty prawne powinny jasno precyzować przeznaczenie i sposób użycia technologii. Nie powinny ograniczać przy tym jej rozwoju. Systemy polityczne nie nadążają jednak za tempem rozwoju, co widać było chociażby w przypadku mikromobilności, która w przypadku e-hulajnóg stała się na tyle uciążliwa, że w Polsce po prawie dwóch latach wprowadzono odpowiednie przepisy, kiedy hulajnogi miały się już bardzo dobrze. Unia Europejska próbuje egzekwować politykę prywatności, w momencie, w którym od wielu lat na obecnym modelu funkcjonują prawie wszystkie koncerny zaopatrujące ludzi w dobra i usługi. Chipy w tabletkach spędzają libertarianom sen z powiek, ale nie bez kozery jest to temat, któremu należy się przyjrzeć. Wrażliwe dane na nasz temat, w nieodpowiednich rękach mogą przysporzyć wszystkim problemów i powodów do manipulacji.

Konkludując, nieważne, czy kiedyś będziemy robotami, tylko jak to zostanie przeprowadzone i kto za ten proces będzie odpowiadać. Żartobliwie można by stwierdzić, żeby się nie okazało, że obudzimy się z ręką w nocniku. Tylko, że nocnik pełen będzie smaru, a zamiast dłonibędziemy mieć mechaniczny podajnik, sterowany za pomocą impulsów nigdy nieśpiącego mózgu, który ładowałby się za pomocą paneli słonecznych – ulokowanych na łuskach włosów. Kto wie, może kiedyś przysłowia i ludowe powiedzenia będą brzmieć zupełnie inaczej, w robotycznej wersji, a reCaptcha nie będzie nas prosić o zaznaczenie, że nie jesteśmy robotami!

Może Cię zainteresować: Transhumanizm – co to jest? Czy człowiek staje się technologią?