Wypadek na stoku w Białce Tatrzańskiej. Kobieta ma złamany kręgosłup [WIDEO]

Do zdarzenia doszło 14 stycznia 2022 r. w Białce Tatrzańskiej. Na dolnej części stoku przy stacji Remiaszów jeden z narciarzy zderzył się z kobietą zjeżdżającą na desce snowboardowej. Sytuację opisała poszkodowana na Facebooku. — Narciarz, młody chłopak (na oko 12-13-latek) wjechał we mnie — zjeżdżającej na snowboardzie — od tyłu, nie dając żadnej szansy reakcji i uniknięcia kolizji — czytamy w poście.

Jak informuje poszkodowana, wskutek zderzenia doznała złamania kręgosłupa. — W bezpośredniej konsekwencji zderzenia i pociągnięcia w dół złamałam kręgosłup (niestabilne złamanie, które w każdej chwili mogło doprowadzić do paraliżu) znalazłam się na SORze, a następnie na oddziale ortopedycznym w szpitalu w Nowym Targu. Aktualnie jestem po trwającej cztery godziny operacji stabilizacji kręgosłupa, bogatsza o nowe doświadczenia (m.in. bóle pooperacyjne, jakich nie życzę najgorszym wrogom) i sześć tytanowych śrub stabilizujących złamany krąg L1 — tłumaczy.

Kobieta zwraca uwagę, że nie otrzymała pomocy ze strony uczestnika zdarzenia, ponieważ zjechał ze stoku z matką bądź opiekunką. Do poszkodowanej podszedł inny narciarz, który pomógł odpiąć deskę. — Później już byłam pod opieką znajomego, który pomógł mi zejść ze stoku i zawiózł do szpitala — wyjaśnia kobieta.

Poszkodowana poinformowała również, że sytuacja została zgłoszona na policję. — Mamy zabezpieczone nagrania z kamer monitorujących stoki, a także zdjęcia z wyciągów z potencjalnymi uczestnikami zdarzenia. Powyższe zostało przekazane wraz ze zgłoszeniem popełnienia przestępstwa na policję (spowodowanie uszczerbku na zdrowiu, nieudzielenie pomocy, ucieczka z miejsca zdarzenia) — czytamy w poście.

FB Post

Nagranie z kamer, na którym widać moment wypadku, zostało udostępnione na YouTube.

Iza Białka Tatrzańska 14.01 12:04

Internauci są jednak podzieleni, co do wskazania sprawcy zderzenia. Jedni twierdzą, że kobieta jechała zbyt szeroko, inni, że narciarz miał obowiązek obserwować trasę, ponieważ znajdował się wyżej na stoku niż snowboardzistka.

Wypadek na stoku w Białce Tatrzańskiej. Kobieta ma złamany kręgosłup [WIDEO]

Instruktorzy podzieleni

O komentarz poprosiliśmy instruktorkę narciarstwa. Jak twierdzi, na podstawie nagrania trudno stwierdzić, kto jest winny spowodowania kolizji. — Bardzo trudno jest jednoznacznie wskazać winną osobę, bo choć obu można zarzucić brak panowania nad szybkością czy nieumiejętne krzyżowanie torów jazdy, to oboje nie wykazali ostrożności w stosunku do innych osób na stoku. Snowboardzistka jedzie dość wolno i zachowawczo, ale wykonuje manewr przecięcia stoku, nie upewniając się wcześniej, czy może to zrobić. Narciarz porusza się w dół stoku, więc ma pierwszeństwo, ale powinien jechać z taką prędkością, by być zdolnym do zatrzymania się lub zmiany kierunku jazdy, a tego nie zrobił — wyjaśnia.

Instruktorka powołuje się również na dekalog narciarski spisany przez Międzynarodową Federację Narciarską opublikowany na stornie internetowej GOPR. Wskazuje na punkt drugi, zgodnie z którym każda osoba na stoku "musi zjeżdżać z szybkością stosowną do swoich umiejętności, rodzaju i stanu trasy oraz pogody". — W tym przypadku narciarz nie zastosował się do tego punktu — tłumaczy.

Jak wyjaśnia instruktorka, zachowanie snowboardzistki z kolei budzi wątpliwości co do przestrzegania punktu piątego, który brzmi: "narciarz, który przystępuje do zjazdu na trasie lub pólku narciarskim, powinien sprawdzić, patrząc w górę i w dół, czy nie spowoduje niebezpieczeństwa dla siebie i innych. To samo obowiązuje go przy każdym ruszaniu z miejsca po chwilowym zatrzymaniu".

Jak podaje FIS, ogromna część wypadków zdarza się wskutek nieprzewidywalnego włączenia się w ruch nowego uczestnika. – Wprowadzenie snowboardów i nart głęboko taliowanych (karwingowych) umożliwia ich użytkownikom wykonywanie skrętów i ruch w kierunku przeciwnym do głównego nurtu ruchu – w dół stoku. Ten, kto wykonuje manewr "w poprzek lub pod prąd" nurtu ruchu musi tak się zachować, aby osoby poruszające się w dół stoku nie były zagrożone – czytamy na stronie GOPR.

Z kolei inny instruktor narciarstwa twierdzi, że wina leży po stronie narciarza. – Winny jest ten, kto jedzie z góry. To on wpada na snowboardzistkę. Kobieta na desce nie zmieniła w sposób nagły kierunku jazdy. Narciarz nie sprawia wrażenia, jakby panował nad jazdą i prędkością – tłumaczy.

Źródło: Facebook, GOPR