Test Range Rover Velar - podróż w klasie lux | Motocaina.pl

Range Rover – dwa słowa, będące synonimem klasy, dystyngowania, luksusu i ogromnej mocy. Do niedawna marka kojarzona była także z klasyczną elegancją, a o karoserii można było powiedzieć wszystko, ale nie to, że została zaprojektowana z polotem. I nagle, w 2011 roku pojawił się najmniejszy z rodziny, kompaktowy SUV o nazwie Evoque. Świat oniemiał i zachwycał się odwagą, z jaką Brytyjczycy narysowali ten samochód. Nawet dziś, czyli po sześciu latach od premiery, wciąż wygląda nowocześnie i świeżo. Teraz znów wstrzymaliśmy oddech i zastygliśmy w bezruchu… Producent z wysp brytyjskich uzupełnił gamę modelową o kolejny spektakularny projekt!

Range Rover Velar zajął miejsce pomiędzy najmniejszym Range Roverem Evoque, a Range Roverem Sport, który przypomnijmy: jest wreszcie „pełnowartościowym Rendżem”. Niech was jednak nie zwiedzie jego miejsce w gamie. To nie jest mały samochód. Długi na 4,8 metra i szeroki na ponad 2! Dobrze, że Unia Europejska nakazała poszerzyć nowo budowane miejsca parkingowe o 20 centymetrów z 2,3 do 2,5 metra. Będziecie mieli szansę wysiąść z niego po zaparkowaniu między innymi autami. Z boku, do linii okien, auto przypomina dużego Range Rovera. Charakterystyczne są duże połacie lakierowanego aluminium i ogromne wnęki na koła. Producent zmieścił w nich dwudziesto dwucalowe koła. Linia dachu, wraz z powierzchnią szklaną, to zupełnie nowa jakość projektowania. Dach został poprowadzony bardzo nisko, a powierzchnia szyb jest niezwykle mała, jak na tak dużego SUV-a.

To jednak przód samochodu jest największą atrakcją. Jest tak agresywny i drapieżny,że gdybym spotkała go w ciemnej uliczce, natychmiast uciekłabym z krzykiem. Jest w nim jednak coś takiego, że mogłabym usiąść i patrzeć na niego godzinami… Adaptacyjne reflektory przednie Matrix-Laser LED robią świetne wrażenie. Styliści puścili wodze fantazji i zaprojektowali klamki drzwi, które wysuwają się same po odblokowaniu centralnego zamka. Mogę się założyć, że czekali na zatwierdzenie projektu, aż główny księgowy wyjedzie na urlop. Drzwi otwierają się szeroko ułatwiając wsiadanie, a ich dolna część zakrywa próg, co ma zbawienny wpływ na utrzymanie garderoby (zwłaszcza sukienek i płaszczy) w czystości.

Wnętrze to prawdziwa rewolucja stylistyczna i technologiczna. Nie, ma na rynku drugiego takiego projektu. Siedzenia są wybitnie wygodne i luksusowe. Wentylowana skóra, podobnie jak aluminiowe osłony głośników, mają wzór flagi Union Jack. Prawdziwym dziełem sztuki jest natomiast deska rozdzielcza obszyta mięciutką skórą. Centralny wyświetlacz, wciela się w rolę nawigacji satelitarnej, widoku kamer 360 stopni, czy systemu audio Meridian. Ten ostatni, to prawdziwy popis możliwości inżynierów dźwięku. Gdybym miała go na własność, byłby dokładnie tym miejscem, w którym słuchałabym swojej ulubionej muzyki. Fantastycznie wyciszone wnętrze doskonale izoluje od reszty świata. Wróćmy jeszcze na chwilę do konsoli poniżej ekranu głównego. Została zamieniona w ogromny wyświetlacz, który sterowany dotykowo pozwala na ustawienie zawieszenia, trybów jazdy, klimatyzacji, czy masażu w fotelach. Rozwiązanie jest genialne w swej formie i intuicyjne w obsłudze. Gdy auto pozostaje wyłączone jest idealnie gładka i czarna.

Z tyłu miejsca będzie wystarczająco dla nawet najbardziej wymagających. W naszym egzemplarzu zabrakło co prawda oddzielnego sterowania klimatem dla tylnych siedzeń, ale nie zapomniano o podgrzewaniu i elektrycznej regulacji oparć. Bagażnik ma pojemność 673 litrów. Jest foremny i głęboki.

Czas zatem obudzić serce Velara. Jest nim trzystukonny, sześciocylindrowy diesel w układzie V, znany z Jaguara XF. O ile w Jaguarze wydaje się być dziki, w Velarze nabiera więcej elegancji. Brzmi bardziej dystyngowanie, ale nie traci nic ze swej dynamiki. Pierwszą setkę osiąga już po 6,5 sekundy, ale to moment obrotowy 700 Nm robi w nim największe wrażenie. Range Rover przyspiesza bez opamiętania i zupełnie się nie męczy nawet, gdy zbliżamy się do prędkości maksymalnej 241 km/h. Nie przechyla się przy tym w zakrętach, a ma masę dwie tony. Wrażenie podczas jazdy jest takie, jakbyśmy prowadzili auto sportowe i tylko pozycja za kierownicą przypomina o tym, że nie jest to bolid. Velar potrafi być przy tym jednocześnie subtelny i komfortowy, niejako unosząc się nad jezdnią. I wszystko to na tych wielkich kołach. To zasługa pneumatycznego zawieszenia, które doskonale spełnia swe zadanie. Średnica zawracania 11,6 metra nie pozwoli co prawda na zawrócenie nim na raz, ale zaskakująco dobrze radzi sobie w mieście oraz parkingach pod biurowcami.

Tym, którzy już widzą go przed swoim domem, podam jeszcze jeden argument. Średnie zużycie w teście to 9,1 litra na 100 kilometrów. Pozwolę sobie przypomnieć, że silnik generuje moc 300 KM. Cena wyjściowa to 239 900 złotych. Konfiguracja naszego testowego egzemplarza bez problemu podwoiła tę wartość – dorzucono tu jeszcze 100 000 złotych – samochód jest wyceniony na 560 000 złotych. Czy to dużo? Odpowiedzcie sobie sami. Dodam tylko, że wart jest każdej wydanej na niego złotówki. Jeśli więc choć trochę zasiałam w was myśl o jego kupnie, pospieszcie się zanim Wielka Brytania odizoluje się od świata i obecna cena zostanie obłożona dodatkowym cłem.

Range Rover Velar to samochód wyjątkowy. Nie da się pomylić go z żadnym innym. Imponuje mocnym silnikiem i luksusem dużego Range Rovera, za ułamek jego ceny. Wartościowy ideał!

NA TAK– świetny wygląd;– luksusowe wnętrze;– doskonałe wyciszenie wnętrza;– mocny silnik;– komfortowe zawieszenie.

NA NIE– nie stać mnie na niego…

Dane techniczne Range Rover Velar

Silnik:

Wysokoprężny, doładowany V6

Pojemność skokowa:

2993 cm3

Moc:

300 KM przy 4000 obr./min

Maksymalny moment obrotowy:

700 Nm przy 1500 obr./min

Skrzynia biegów:

Automatyczna 8 biegów

Prędkość maksymalna:

241 km/h

Przyspieszenie 0-100 km/h

6,5 s

Długość/szerokość/wysokość:

4803/2032/1665 mm