Peugeot 508 RXH hybryda z dieslem o mocy 200 KM 2013 – auto kosztowne, ale oszczędne i przyjemne w użytkowaniu

Peugeot 508 RXH, czyli hybrydowe połączenie diesla z hybrydą był już testowany przez mojego redakcyjnego kolegę, który odwiedził 508 w ubiegłym roku kraj tyleż atrakcyjny, co nieznany. Wybrał się do Albanii i wrócił zachwycony zarówno tym bałkańskim państwem, jak i samochodem. Ponieważ jednak hybryda w dzisiejszej motoryzacji nieodłącznie związana jest z zespołem akumulatorów upchniętych gdzieś w środku, a Polacy – jak zwykle – obawiają się nowych rzeczy, postanowiłem sprawdzić, jak będzie się to siedlisko nowoczesnej technologii spisywało zimą.

Odebrałem 508-kę RXH u progu kalendarzowej wiosny, ale wtedy akurat zima postanowiła o sobie przypomnieć, co idealnie pasowało pod kątem moich oczekiwań, chciałem bowiem sprawdzić, czy Peugeot nie odrzuci akumulatorów z uwag na mrozy i nie skupi się wyłącznie na napędzie wysokoprężnym. Temperatura w moim regionie spadała w tym okresie do kilkunastu stopni poniżej zera, mniej więcej do poziomu -15°C, choć w innych regionach kraju pojawiały się w tym czasie spadki przekraczające nawet -25°C. Tym razem jednak nie byłem ani na Podlasiu, ani w żadnych górach, baterie 508-ki musiały więc zmierzyć się z relatywnie niewielkimi spadkami temperatur. I problemów nie zaobserwowałem, a wręcz w statystykach z użycia napędu hybrydowego wyszło, że działał on w całkiem dużym stopniu – podczas całego testu było to na poziomie 25%. Oznacza to, że system często korzystał bądź z napędu całkowicie elektrycznego, bądź wspomagał się silnikiem elektrycznym, oszczędzając olej napędowy i środowisko, bo pojazd poruszał się w trybie zeroemisyjnym.

No właśnie – czy warto kupić hybrydę? Cena takiego samochodu jest dość wysoka, ale nie myślcie, że płacicie tylko za tę technologię, a za mnóstwo innych rzeczy musicie jeszcze dopłacić. Nie – to nie inne marki! Peugeot 508 RXH jest bardzo bogato wyposażony już w standardzie. Niestety oznacza to i tak konieczność wysupłania co najmniej 161.500 zł, co może w pierwszej chwili przerazić, ale pamiętajmy, co otrzymujemy: samochód z dwoma silnikami, przestronny, oszczędny, w nadwoziu kombi, dysponujący łączną mocą 200 KM. Z czym można w ogóle porównać RXH? Czy w ogóle można go z czymkolwiek porównać? Zapowiadałem, że tego nie zrobię, ale…

…Ale postanowiłem spróbować, przynajmniej cenowo i podstawowymi wymiarami. Poszukałem rywali z segmentu D w nadwoziu kombi, z dieslami, w miarę możliwości w wersjach proekologicznych, o mocach rzędu 200 KM i z napędem na cztery koła oraz z automatem, bo przecież tego rodzaju układ de facto mamy w 508-ce RXH. Dużo tych aut nie było, a nie chciałem wchodzić w marki premium, bo są one z natury droższe.

No i znalazłem:

Insignię wybrałem w pierwszej możliwej wersji oferującej oczekiwany zespół napędowy. Po dorzuceniu paru pakietów (Biznes, Infinity Navi, Kierowcy) i lakieru metalizowanego cena wzrosła do poziomu 166.800 zł

W przypadku Passata również dobrałem trochę dodatków tak, żeby konfiguracja przypominała nieco testowaną wersję Peugeota 508 RXH I cena wzrosła do 178.550 zł, przy czym korzystnie dla Volkswagena starałem się dobierać pakiety, których część miała promocyjne ceny. A testowany Peugeot warty był cennikowo 172.250 zł.

Próbowałem też skonfigurować Škodę Superb 4×4 ze 170-konnym dieslem i skrzynią automatyczną, ale taki model nie występuje. Z innymi silnikami to się da zrobić, ale nie z tą jednostką, pominąłem więc ten model w powyższym zestawieniu.

W porównaniu z tymi trzema rywalami (choć Subaru niewątpliwie może uchodzić za markę premium) Peugeot 508 RXH wcale nie wygląda już tak drogo. Zerknijmy za to jeszcze na jakość tej ceny – ile samochodu otrzymujemy za swoje pieniądze?

Jak więc widać Peugeot 508 RXH jest dłuższy od dwóch zaprezentowanych rywali, ma też sporo większy od wszystkich trzech konkurentów rozstaw osi, a nad Passatem góruje też prześwitem, co – przyznam szczerze – aż mnie trochę zdziwiło. Za to zespół akumulatorów napędu hybrydowego wyraźnie ogranicza przestrzeń bagażową – 400 litrów wg normy VDA, to wynik godny auta kompaktowego, ale są też zalety takiego zespołu napędowego, o czym wspomnę dalej. I wcale nie mam tu na myśli niskiego spalania i ekologii!

Peugeot 508, to samochód dobrze się sprzedający w naszym kraju. Widuję te auta dość często. Nie mogę tego jednak powiedzieć o odmianie hybrydowej – to auto dla specjalnego klienta, którego stać na wydanie przeszło 160.000 zł. Ale powiem Wam – warto! Jeśli kogoś stać, to szczerze polecam. I nie chodzi mi tu o całą tę technologię, ale zwyczajnie o… wygląd. RXH wygląda znakomicie. Rasowo. To auto dla prawdziwego faceta. Z kilkudniowym zarostem na twarzy, pachnącego Code’em Armaniego, faceta z dobrym zegarkiem na przegubie, mężczyzny, który świetnie prezentuje się zarówno w poszarpanych jeansach, jak i w garniturze od Ermenegildo Zegny. Koniecznie w jego przykrótkich spodniach, bo Peugeotem RXH można przecież wjechać także w błoto, czy na trawę, i szkoda byłoby nogawki przybrudzić.

Co mnie urzeka w Peugeot 508 RXH?

O męskości mogą świadczyć nakładki progowe i na nadkola nadające sylwetce mocy, siły, butności nieco nawet. Ale mnie zachwycają przede wszystkim światła do jazdy dziennej. Wykonane oczywiście w technologii LED, ale w stylu niespotykanym nigdzie indziej – po trzy pionowe linie z każdej strony przedniej części nadwozia – przywodzące na myśl ślad po lwich pazurach, albo po kontakcie Bruce’a Lee z metalową protezą Hana w „Wejściu Smoka”. Tak czy inaczej – element kojarzący się z siłą, energią, mocą, walką…

Przy tym wszystkim nie można RXH odmówić elegancji. Sportowej elegancji, rzekłbym nawet, przy czym projekt jest nadzwyczaj spójny, a nadkola i listwy progowe nie rażą. Całość zdecydowanie może się podobać, a samochód wygląda na pojazd okazały i solidny. Na ile solidny, to pokaże oczywiście przyszłość, ale nie obawiałbym się przesadnie o stan tego auta za lat kilka, czy nawet kilkanaście.

Dlaczego? Moim zdaniem wykonanie 508-ki jest naprawdę dobre. Materiały użyte do jej wykończenia, zwłaszcza w wersji RXH, z natury bogatej, są bardzo dobrej jakości, a wszystko skomponowano w bardzo elegancki sposób. Można narzekać jedynie na brak skrytek na konsoli centralnej – poza centralnym podłokietnikiem skrywającym schowek (a w nim dodatkowe gniazdo zapalniczki oraz port USB; kolejne gniazda zapalniczki/12 V znajdziecie na końcu tunelu środkowego między nawiewami oraz w przestrzeni bagażowej) – w zasadzie nie ma gdzie położyć telefonu, bo w schowkach drzwiowych nie lubię takich urządzeń trzymać. Przewidziano za to dwa uchwyty na kubki/puszki z napojami, ale na przykład taki z dużym shake’iem z jednej z popularnych „fastfoodziarni” w uchwyty owe się nie mieści. Sprawdzałem, choć nie korzystam osobiście z takich uchwytów – na polskich nierównych drogach, czy podczas nagłego hamowania zawsze istnieje ryzyko wychlapania części zawartości kubka/puszki na konsolę centralną, a to nie musi dobrze wróżyć jej elementom.

No właśnie – konsola centralna… Jest dość bogata, ale nieprzesadnie przeładowana elementami sterującymi, a wszystkie je zgrupowano w logicznych zestawach. Pod ekranem nawigacji obramowanym centralnymi nawiewami umieszczono dwa przyciski – świateł awaryjnych i centralnego zamka. Niżej jest szczelina czytnika CD, pod którą z kolei znajdziecie klawisze do sterowania zestawem audio wzbogacone o przycisk pozwalający na zmianę tego, co prezentuje wyświetlacz położony wyżej. W jeszcze niższej grupie znajdziecie elementy sterowania klimatyzacją (dwie przednie strefy i włącznik dwóch stref tylnych) z wyświetlaczem prezentującym wybraną temperaturę dla każdej z tych dwóch stref. Wszystko opisane czytelnie na przyciskach o optymalnych wymiarach. U podstawy konsoli centralnej zlokalizowano zamykaną popielniczkę wraz z zapalniczką.

Na tunelu środkowym znajdziecie malutką, zgrabniutką dźwigienkę skrzyni biegów, element sam w sobie szalenie designerski. Naprawdę bardzo mi się on podoba. Na prawo od tej dźwigienki zlokalizowano wskaźnik z diodami zapalającymi się przy literkach oznaczających tryb pracy skrzyni (R – wsteczny, N – neutral/parking, A – automatyka, M – tryb manualny), a nieco bardziej do tyłu – okrągły przełącznik układu HYbrid4 z czterema trybami pracy (Auto, Sport, 4WD, ZEV). Pośrodku tunelu centralnego mamy kolejny zespół przełączników, którym obsługuje się – bardzo wygodnie – nawigację, system audio, czy telefon sparowany z systemem. Bo bokach znajdziecie nawet automatykę świateł. Za tym panelem, bezpośrednio przed podłokietnikiem, zlokalizowano jeszcze potencjometry z regulacją podgrzewania przednich foteli, które to podgrzewanie działa szybko i skutecznie.

Wspomniana automatyka świateł działa naprawdę dobrze. Po włączeniu tego systemu, co sygnalizuje dioda na przycisku aktywacyjnym, auto samo zmienia światła z drogowych na mijania i odwrotnie, jeśli czujniki uznają, że można to zrobić. Działa to znakomicie, nie głupieje na oznaczeniach drogowych (na przykład na migających znakach o ostrym zakręcie) i jest dość przydatnym gadżetem. Owszem, można się bez tego obejść, ale skoro już jest na wyposażeniu… Nie ma przecież obowiązku korzystania z tego układu.

Jeśli chodzi o automatykę, to oczywiście nie wszystko. Peugeot 508 RXH został wyposażony w automatyczne światła (także te już wspominane lampy do jazdy dziennej) oraz automatyczne wycieraczki, zautomatyzowaną skrzynię biegów, automatycznie przyciemniające się lusterko wewnętrzne, czy automatyczną regulację głośności systemu audio w zależności od prędkości. Swego rodzaju automatyką jest też dostęp bezkluczykowy (wystarczy mieć kluczyk w kieszeni i można otworzyć auto chwytając za którąkolwiek klamkę) oraz analogiczne uruchamianie silnika. Auto ma też elektrycznie otwieraną i zamykana pokrywę bagażnika.

W ogóle elektroniczne i elektryczne wyposażenie samochodu jest bardzo bogate. Nie zabrakło wysuwanej na podszybiu płytki (Head-Up Display), na której auto wyświetla aktualną prędkość, czy wskazania nawigacji, jeśli ta prowadzi kierowcę. Nawigacji owej używajcie zresztą rozsądnie, bo jak w trybie najlepszych dróg oraz dystans/czas działa świetnie, to już przy wyborze drogi najkrótszej potrafi Wam zasugerować np. skok z wiaduktu na drogę wiodącą poniżej – zdarzyło mi się to na tzw. wschodniej obwodnicy Radomia na przykład. Znaczy – zdarzyła mi się sugestia, nie sam skok, ku ubolewaniu co poniektórych ;-)

Elektryka szyb we wszystkich drzwiach z pełną sekwencją (automatyką), elektrycznie ustawiane lusterka, elektrycznie ustawiane i podgrzewane fotele przednie z elektryczną regulacją podparcia lędźwiowego, elektrycznie przesuwana roleta szklanego dachu, automatyczna czterostrefowa klimatyzacja, przednie i tylne czujniki parkowania z sygnalizacją dźwiękową i prezentacją na ekranie – jest tego wszystkiego w RXH mnóstwo i osoba nienawykła do tego typu aut musi poświęcić chwilę na zapoznanie się z wyposażeniem samochodu. A ktoś, kto RXH kupi, szybko zauważy, na co poszły jego pieniądze ;-)

Wspomniałem o elektrycznie regulowanych, podgrzewanych i składanych lusterkach zewnętrznych. No właśnie – tu jest mały problem. Lewe lusterko, czyli to po stronie kierowcy, ma nieco za mały zakres regulacji, zwłaszcza w kwestii odchylenia w lewo. Mając lekko ponad 180 cm wzrostu rzadko odsuwam fotel samochodu maksymalnie do tyłu, bo nie mam takiej potrzeby. Tu było podobnie, ale już z lewym lusterkiem doszedłem do jego maksimum, co znaczy, że osoby wyższe ode mnie dalej odsuwające fotel kierowcy mogą mieć kłopot z właściwym ustawieniem tegoż zwierciadła. No chyba, że ktoś lubi w nim oglądać bok samochodu. Ja mam zawsze lusterka boczne ustawiono mocno „na szerokość”, co pozwala mi niemal do zera wyeliminować tzw. martwe pole. W 508 RXH doszedłem do maksimum możliwości samochodu w tym względzie, przynajmniej w kwestii lusterka po stronie kierowcy.

Peugeot 508 RXH hybryda z dieslem o mocy 200 KM 2013 – auto kosztowne, ale oszczędne i przyjemne w użytkowaniu

Z widocznością jest związany jeszcze jeden problem. Dość szerokie słupki A, pochylone pod mocnym kątem, ograniczają nieco pole widzenia, trzeba więc uważać zwłaszcza w ruchu miejskim, podczas skręcania. Nie jest to może jakiś wielki parawan, ale trochę jednak, zwłaszcza słupek lewy, widoczność ogranicza.

Dobrym elementem wyposażenia jest wspomniany wcześniej Head-Up Display. Pozwala on na ciągłe obserwowanie tego, co dzieje się przed samochodem i jednoczesne zerkanie na prędkość, z jaką auto się porusza. Nie trzeba zerkać na prędkościomierz odrywając w ten sposób wzrok od sytuacji drogowej, co znacząco poprawia bezpieczeństwo. Warto jednak dobrze ustawić sobie pochylenie płytki, żeby jej obserwacja miała sens. Inaczej, niż w Peugeocie 3008, przyciski do sterowania płytką nie znajdują się na konsoli środkowej, lecz ukryto je na opuszczanej konsolce po lewej stronie deski rozdzielczej.Prawdę mówiąc nie jest to na pierwszy rzut oka zbyt wygodne, bo aby ustawić Head-Up Display, trzeba się pochylić, oderwać plecy od oparcia fotela, skorygować ustawienie, zająć pozycję właściwą do jazdy, sprawdzić, i tak do skutku. To może irytować, a na pewno nie jest wzorem ergonomii. Z drugiej jednak strony wymusza ustawianie płytki na postoju, co poprawia bezpieczeństwo. A przecież nie jest to czynność wykonywana przy każdym ruszaniu, chyba że samochodem jeździ wielu kierowców, którzy się często zmieniają. Choć osobiście nie chciałbym się tym autem za bardzo z nikim dzielić ;-) bo bardzo przypadło mi do gustu.

Na tym samym panelu, co sterowanie HUD-em, zlokalizowano też wyłączniki ESP, czujników parkowania, oraz jazdy proekologicznej. Obok znalazło się też miejsce na kluczyk, jeśli ktoś nie chce przechowywać go w kieszeni.

Testowy egzemplarz miał półskórzaną tapicerkę oraz obite skórą kierownicę i podłokietnik środkowy, co z jednej strony dobrze wyglądało, z drugiej zaś pozwoliło na wzmocnienie najbardziej narażonych na zniszczenie elementów foteli. Na konsoli centralnej znalazł się element wykończony na wysoki połysk (nazywa się to zwykle lakierem fortepianowym), który powtórzono na wewnętrznych uchwytach drzwi, a wnętrze ożywiały ozdobne listwy w tonacji koloru nadwozia, ale barwa ta płynnie przechodzi aż do czerni, co wygląda szlachetnie i ciekawie. Nie zabrakło też elementów chromowanych. Całość prezentuje się intersująco, nie przytłacza mnogością zdobień, ale też nie pozwala się zanudzić na śmierć ;-) O oświetlenie wnętrza dbają oszczędne lampki diodowe.

Świateł na zewnątrz też nie brakuje. O biżuteryjnych w formie kloszach diodowych lamp do jazdy dziennej już wspominałem, ale uzupełniają je umieszczone w jednym, typowym w kształcie dla Peugeota kloszu biksenonowe lampy i diodowe kierunkowskazy (każdy z przednich składa się z siedmiu LED-ów), nie ma za to standardowych przednich lamp przeciwmgłowych. Po prostu nie są one potrzebne. Z tyłu zespolone reflektory na pierwszy rzut oka nie przypominają może typowych kloszy Peugeota, ale już po zapaleniu ułuda znika i przychodzą na myśl poprzednie, nierzadko legendarne modele. Na dowód – jedno ze zdjęć poniżej ;-)

W lusterkach zewnętrznych znaleziono miejsce nie tylko na kierunkowskazy, ale też – na spodzie obudów zwierciadeł – lampki oświetlające podłoże, co pozwala uniknąć wdepnięcia w na przykład błoto. O co może być nietrudno, gdy kierowca zechce zjechać z utartych szlaków i sprawdzić napęd na obie osie.

Trudno zarzucić cokolwiek przestronności wnętrza. Peugeot 508 (także RXH) gra w segmencie D i jest jednym z dużych przedstawicieli tej klasy aut, o jednym z największych w segmencie rozstawie osi. Widać to wyraźnie po wymiarach wnętrza (tabelka wśród zdjęć poniżej zdradzi Wam szczegóły, choć nie obejmuje szerokości wnętrza z przodu na wysokości siedzisk z uwagi na wysoki tunel środkowy). Nawet nad głowami, mimo zastosowania szklanego dachu wraz z elektrycznie przesuwaną roletą, miejsca jest naprawdę dużo. Auto imponuje też szerokością wnętrza oraz wzdłużną ilością miejsca na nogi. W efekcie 508-ka jest znakomitym samochodem rodzinnym, choć w postaci RXH, z uwagi na cenę, niewiele rodzin może sobie na to auto pozwolić. Zresztą ta akurat wersja ma dla rodzin cechy ambiwalentne – pozwala cieszyć się niskim spalaniem, a więc minimalizuje koszty utrzymania, ale jednocześnie nie umożliwia zabrania ze sobą zbyt dużego bagażu. Kufer hybrydowej odmiany mieści bowiem jedynie 400 litrów (wg normy VDA), a taki wynik bez trudu uzyskują niektóre samochody kompaktowe.

Bagażnik ma za to regularne kształty i szerokość 110 cm. Wraz z jego długością (100 cm przy podłodze) i głębokością (41 cm do rolety) ograniczoną zespołem akumulatorów i silnikiem elektrycznym zlokalizowanymi przy tylnej osi, kufer da się zapakować dość konkretnie, ale nie za wysoko. Jeśli zdecydujecie się na zdjęcie rolety i ładowanie „po dach”, to też dużo nie zyskacie – wysokość rośnie o 66-71 cm (ogranicza ją mieszcząca się tam roleta szklanego dachu), a poza tym zrezygnujecie z widoczności przez tylną szybę. Jeśli więc chce się korzystać z zalet napędu hybrydowego, to trzeba zrezygnować z części funkcjonalności kufra.

No właśnie – jakie są korzyści z hybrydy? W porównaniu do Peugeota 508 SW GT, który miałem przyjemność testować już przed blisko dwoma laty, a zapis wrażeń z tych jazd zamieściłem w połowie czerwca 2011 roku, są spore. Owszem – tam pracował silnik 2.2 HDi, a tutaj dwulitrowy, ale moc maksymalna dostępna w obu samochodach jest bardzo zbliżona – 204 KM vs 200 KM. Tam była skrzynia automatyczna, tutaj zautomatyzowana. Tamto auto było nieco lżejsze (masa własna 508 RXH, to 1.770 kg). I spaliło w naszym teście średnio 7,7 l/100 km. Fakt – dynamicznych podróży wówczas nie zabrakło, ale też nie było tak, że cały test pokonałem z gazem wciśniętym w podłogę. W przypadku 508 RXH też jeździłem dość ostro, a i tak wbiłem się na poziom maksymalnie 6,3 l/100 km, a to spalanie z przeszło 850 pokonanych tym autem kilometrów. Co więcej – nawet po dynamicznej jeździe drogą ekspresową i potem krajówką (średnia prędkość aż 88 km/h) na łącznym dystansie ok. 100 km, średnie spalanie spadało do 5,9 l/100 km! Było to o tyle zaskakujące, że hybryda najwięcej oszczędności daje przecież w ruchu miejskim.

W efekcie Peugeot 508 RXH spalił średnio jakieś 1,5 litra oleju napędowego mniej, niż Peugeot 508 SW GT. Oszczędność rzędu 20%, to dość dużo, ale warto zauważyć, że nieco doposażona wersja tego drugiego auta oznacza wydatek rzędu 155.000 zł, czyli o około 17.000 zł mniej, niż testowana odmiana RXH (również po lekkim doposażeniu). Różnicę w cenie odczujemy więc dopiero po pokonaniu jakichś 200.000 km, a to stawia hybrydę na straconej pozycji. Co innego w krajach, w których istnieją zachęty podatkowe, albo funkcjonalne do korzystania z aut proekologicznych. W Polsce na te ostatnie zdecydowało się dopiero kilka samorządów, choć tak naprawdę niewiele one dają realnych oszczędności użytkownikom takich aut, a jedynie pozwalają się np. poruszać w centrach paru miast, choć nie wiem, czy dotyczy to także hybryd. Tak, czy inaczej, Polska nie jest krajem ekonomicznie przyjaznym tego typu rozwiązaniom i zakup hybrydy, to niestety bardziej fanaberia, niż zdroworozsądkowa kalkulacja.

Swego czasu mój kumpel, który kiedyś kupił fabrycznie nowego Peugeota 307 SW 2.0 HDi z filtrem cząstek stałych (FAP), żalił się, że nie dość, że musiał dopłacić wówczas do tego rozwiązania względem „zwykłego” diesla, to jeszcze po jego „zużyciu” czekały go wydatki związane z wymianą tegoż elementu, a nie mógł liczyć na żadne ulgi związane z użytkowaniem „czystszego” samochodu. A jest to przedsiębiorca, przez wcześniejsze lata związany zawodowo z aparatem skarbowym, więc znający wszelkie uregulowania podatkowe. Niestety, żadnej „luki” związanej z korzystaniem w Polsce z samochodu przyjaznemu środowisku w Polsce jakoś nie ma, a inne się przecież zdarzały…

No dobrze – wróćmy do Peugeota 508 RXH. Jak jeździ ten samochód? Jak wspominałem, waży aż 1.770 kg, a to naprawdę niemało – po zapakowaniu żony, córek, a także siebie, nieco przekroczyłem masę dwóch ton, uwzględniając paliwo w baku. Mimo to samochód w żadnym momencie testu nie sprawiał wrażenie ociężałego. Nawet z pięcioma dorosłymi osobami na pokładzie jechał tak, jakby prowadził go tylko lekki kierowca. To zalety motoru wysokoprężnego i współpracującego z nim silnika elektrycznego – wysoki moment obrotowy i duża moc nic sobie nie robią z dwóch ton masy, którą mają napędzić. I pewnie byłoby jeszcze lepiej, gdyby nie momenty zawahania skrzyni biegów, gdy chce się mocno przyspieszyć. To element, który nieco psuje zabawę podczas naprawdę dynamicznej jazdy, ale po prostu samochód zestrojono bardziej pod kątem jazdy oszczędnej, niż ostrej. Ale nic straconego – gdy przełączycie pokrętło HYbrid4 w pozycję Sport, to system będzie inaczej reagował na polecenia i jazda faktycznie stanie się nieco bardziej sportowa. Tyle, że i biegi będą zmieniane przy wyższej prędkości obrotowej, a wówczas nie każdemu odpowiadał będzie dźwięk silnika. Ale przy oczekiwaniu lekko sportowych wrażeń nie powinno to jednak uszu drażnić. Ot, co kto lubi.

Zawieszenie Peugeota 508 RXH bardzo dobrze tłumi nierówności, a przy tym pracuje cicho. Owszem, dziur nam po zimie nie brakuje, ale z ich „wybieraniem” zawias hybrydy radzi sobie naprawdę dobrze. A zwróćcie uwagę, że ogumienie testowanego egzemplarza wcale nie było nastawione na komfort – kapcie Pirelli Sottozero w rozmiarze 245/45R18 sugerowałyby raczej poszukanie gładkich nawierzchni. Ponieważ jednak dysponowałem w dużej mierze kiepskimi drogami, miałem okazję się przekonać, że inżynierowie od zawieszenia przyłożyli się do pracy i zapewnili tyle komfortu, ile się tylko dało, nie rezygnując przy tym z pewności prowadzenia. Co więcej – dzięki innemu, niż w zwykłym SW rozkładzie masy (powtarzam: baterie i silnik elektryczny w okolicach tylnej osi), 508 RXH prowadzi się nadzwyczaj neutralnie, bardzo chętnie wchodzi w zakręty i bezpiecznie z nich wychodzi i to przy naprawdę niezłych prędkościach. To auto jeżdżące jak po szynach. A przecież jednostka elektryczna może się włączyć do pracy, gdy system uzna, że ma problemy z przyczepnością, i zapewnić napęd na wszystkie koła! W efekcie mamy samochód o bardzo dobrej trakcji dzięki dodatkowemu napędowi i świetnemu rozkładowi masy. Nic więc dziwnego, że ESP rzadko wkracza do akcji, a jeśli już się na to zdecyduje, to jego korekty są delikatne i niemal nieodczuwalne. Za to na pokrytym zlodowaciałym śniegiem parkingu, na którym zrobiłem parę zdjęć niżej zamieszczonych, odezwał się ASR, choć też bardziej widziałem migającą lampkę świadczącą o jego pracy, niż czułem jego działanie. To dobrze, lubię dyskretne wspomaganie elektroniki, a nie jej brutalną interwencję. Hybrydowy Peugeot działa więc tak, jak lubię i wprost przyznaję – bardzo mi się to auto spodobało!

Ten samochód, z racji swojego niestandardowego bądź co bądź układu napędowego, wymaga jednak specjalnego traktowania. Warto przede wszystkim zwrócić uwagę na kwestię uruchamiania auta w temperaturach ujemnych. Opisano to w instrukcji, ale kto czyta instrukcję, zwłaszcza przed wyjechaniem z salonu? ;-) Pamiętajmy więc, że hybrydy PSA opierają się o silniki wysokoprężne, a te potrzebują grzania świec żarowych, co w temperaturach ujemnych trwa zwykle chwilę. Standardowe odpalenie silnika, choć możliwe, nie jest najszczęśliwszym pomysłem. W takiej sytuacji należy – przed zwykłym naciśnięciu hamulca i przycisku Start/Stop – nacisnąć ów przycisk bez dotykania hamulca. Wówczas system „ożyje”, podgrzeje świece, i pozwoli na przeprowadzenie normalnej procedury uruchamiania silnika. Tak realnie nie ma tego problemu przy mrozach kilkustopniowych, ale już przy kilkunastu stopniach poniżej zera zdecydowanie warto postąpić zgodnie z instrukcją.

Układowi kierowniczemu trudno zarzucić brak precyzji – pracuje dobrze, siła wspomagania jest, w moim odczuciu, dobrana właściwie, czujecie, że jedziecie sporym samochodem, ale nie musicie się z nim siłować. Warto też podkreślić, że mimo dużego rozstawu osi (przypominam: 2.815 mm) Peugeot 508 RXH jest pojazdem nadzwyczaj zwrotnym. Subiektywnie jest w tej kategorii lepszy, niż chociażby crossover 3008! Manewrowanie hybrydowym lwem jest bardzo przyjemne, nie trzeba się nakręcić kierownicą, żeby zawrócić nawet w ciasnej uliczce, więc auto dobrze poradzi sobie również w zatłoczonych miastach.

Z 3008-ką Peugeot 508 ma jednak coś wspólnego i nie do końca jestem przekonany, że to akurat dobre rozwiązanie. Chodzi o schowek w podłokietniku (wspominałem już o nim wcześniej). To znaczy dobrze, że on jest, ale szkoda trochę, że otwiera się w taki sposób :-( Po prostu wygodny dostęp do wnętrza tej skrytki ma jedynie kierowca, bowiem schowek ów otwiera się „na pasażera”. To niezbyt sensowne rozwiązanie, jak mi się wydaje, choć na pewno też element ów nie dyskwalifikuje samochodu ;-) Swoją drogą szkoda, że nie pomyślano o jakimś mechanizmie zamykania skopiowanego z okien rozwierno-uchylnych. Ba – tu można by to było przeprowadzić nawet łatwiej, stosując dwie niezależne blokady w zależności od tego, jak chce się schowek otworzyć. Za to sama pokrywa schowka, obita skórą, przesuwa się w przód i w tył, dzięki czemu można sobie ustawienie podłokietnika dostosować do własnych oczekiwań, i to pochwalić należy.

Na pochwałę zasługują też przednie fotele – za możliwość wydłużenia ich siedzisk. Ostatnimi czasy pod tym względem samochody francuskie nie stanowią awangardy, ale dobrze, że przynajmniej w niektórych modelach można to siedzisko wydłużyć.

W testowym egzemplarzu zainstalowano system audio znanej audiofilskiej firmy JBL. Gra bardzo przyzwoicie, choć – jak wielokrotnie podkreślałem – nie jestem wielkim fanem car-audio, więc i cudów w samochodzie nie oczekuję. Zestaw wyposażony był w 10 głośników, w tym także w subwoofer, oraz oczywiście w amplituner o mocy aż 500 W. Warto taki komplet domówić, bo kosztuje jedynie 1.900 zł, czyli praktycznie pomijalny ułamek ostatecznej ceny samochodu. Oczywiście o sterowaniu systemem z poziomu kierownicy szkoda nawet wspominać, bo to oczywistość ;-) Zresztą wieloma innymi elementami wyposażenia też można sterować korzystając z przełączników na kierownicy. Znajdziecie wśród nich także tempomat, czy ogranicznik prędkości.

I jeszcze jedna rzecz, która wygląda ciekawie i przyniosła mi na myśl choćby Bugatti Veyrona. W Peugeocie 508 RXH nie znajdziecie bowiem klasycznego obrotomierza. W jego miejscu pojawił się zaś wskaźnik wykorzystania mocy. Wzbogacono go o dwa pola: Eco oraz Charge, czyli wskaźnik jazdy ekonomicznej oraz sygnalizator ładowania akumulatorów systemu hybrydowego. Dzięki temu można się dość łatwo nauczyć ekonomicznego prowadzenia samochodu, a jednocześnie widać, jaki procent mocy samochodu jest aktualnie wykorzystywany, a ile jeszcze macie w rezerwie. Trzeba przyznać, że wskazówka tego zegara pracuje bardzo dynamicznie, potrafi się dość szybko wspinać w górę, ale i jeszcze szybciej opadać.

Jak więc możemy ocenić hybrydowego Peugeota serii 5xx? Moim zdaniem to samochód naprawdę interesujący. Imponujący przestronnością, komfortem, wyposażeniem i spalaniem. Niezły w kwestii prowadzenia i podróży. Pozwalający zarówno na jazdę relaksującą, jak i dynamiczną, a w każdym przypadku bez przesadnego drenowania kieszeni właściciela. Rozpieszczający gadżetami. A przy tym wszystkim znakomicie wyglądający i nadający się do wielu zastosowań. Zdecydowanie warty bliższego z nim zapoznania, gdy poszukuje się auta tej klasy, a ma się do dyspozycji od 150.000 zł wzwyż. Niewątpliwą zaletą jest też fakt, że na ulicy wyróżnicie się dyskretnie z szarej masy innych pojazdów, a ktoś, kto popatrzy na Was jadących RXH pomyśli, że nie tylko macie pieniądze, ale też potraficie je wydać tak, by się wyróżniać, ale bez ostentacji. Że macie dobry, ale nie krzykliwy gust. Że mając taki samochód doskonale wiecie, co oznaczają słowa „szyk i elegancja”…

Dziękuję firmie Peugeot Polska za udostępnienie samochodu do testu.

tekst i zdjęcia: Krzysztof Gregorczyk

Gorące wiadomości wprost na Twój e-mail

trzy razy w tygodniu, wprost do Twojej skrzynki

Galeria

00głosyOcena artykułu