Kluczyki samochodowe odchodzą do lamusa

Dziś w miejscu otworu na tradycyjny kluczyk mamy przyciski do uruchamiania zapłonu. Mechanizm ten był przez lata stale udoskonalany, a już pojazdy sprzed 100 lat wyposażane były we włącznik zapłonu. Wystarczyło włożyć kluczyk do stacyjki i go przekręcić, a rozrusznik budził silnik spalinowy do życia. Wcześniej elektryczny rozrusznik – który nierzadko stanowił opcjonalne wyposażenie – musiał być aktywowany za pomocą oddzielnego przełącznika. Klucz pełnił funkcję „upoważnienia” do korzystania z pojazdu.

REKLAMA

Zamów e-wydanie magazynu "auto motor i sport" - teraz o 30% taniej!

Dołącz do nas na facebooku i bądź na bieżąco z motoryzacyjnymi newsami!

Klucz do wnętrza samochodu

Kluczyk do uruchamiania zapłonu szybko stał się standardem i swego rodzaju symbolem nowoczesnej, indywidualnej mobilności, zwłaszcza że pozwalał nie tylko na uruchomienie silnika, ale też zwalniał blokadę kierownicy. Warto przy tym dodać, że dawniej osobny kluczyk służył do uruchamiania zapłonu, a inny do otwierania zamków drzwi. Dopiero w latach 50. ubiegłego stulecia popularność powoli zaczął zyskiwać klucz uniwersalny, ale jeszcze w autach z lat 80 i nieco później spotykane były różne kluczyki.

fot. materiały prasoweKluczyki samochodu

Kluczyki samochodowe odchodzą do lamusa

Dużym przełomem stała się możliwość otwierania jednym zamkiem wszystkich drzwi samochodu. Kluczyk do stacyjki po raz pierwszy stał się wtedy nadajnikiem sygnału, wraz z wprowadzeniem centralnego zamka – począwszy od lat 60. XX wieku. Pozwalał otwierać nie tylko drzwi kierowcy, ale także pozostałe drzwi oraz pokrywę bagażnika. Warto wiedzieć, że pierwszym Mercedesem wyposażonym w centralny zamek był 300 SE z długim rozstawem osi (W 112) – a to późne lata 60. ubiegłego stulecia.

Przez lata funkcjonalność samochodowego kluczyka była systematycznie doskonalona. W latach 90. kluczyki stały się pilotami do odblokowywania i blokowania drzwi. Następnym krokiem było wyeliminowanie grota. Mała plastikowa obudowa kształtem przypominała kluczyk i miała wbudowany system elektroniczny, który komunikował się z pojazdem: samochód przyjmował polecenie uruchomienia silnika po rozpoznaniu włożenia prawidłowego „kluczyka” do stacyjki i przekręceniu go. Tradycyjny grot nadal dołączony jest do zestawu – pozwala otworzyć drzwi kierowcy w przypadku awarii centralnego zamka.

fot. materiały prasoweKluczyki samochodu

I choć w wielu samochodach nadal używało się kluczyków z metalową końcówką, to plastikowa główka w większości przypadków mieściła już elektronikę, pozwalającą dezaktywować immobilizer i realizować zdalne sterowanie. Z czasem pojawił się tzw. dostęp bezkluczykowy i, w zależności od wyposażenia, samochody pozwalały użytkownikom na pozostawienie elektronicznej jednostki w kieszeni lub torebce – odblokowanie drzwi i ich blokowanie następowało automatycznie.

Mercedes-Benz wprowadził bezkluczykowy dostęp KEYLESS-GO w 1999 r., w ówczesnej Klasie S (seria 220). To samo dotyczyło zresztą uruchamiania zapłonu. Aby „zapalić” lub „zgasić” silnik, w wielu autach wystarczy dziś nacisnąć przycisk start/stop na desce rozdzielczej. Nie trzeba już przekręcać kluczyka w stacyjce – ostatniej pozostałości po uruchamianiu jednostki napędowej za pomocą korby, czyli wyczerpującym procesie sięgającym początków pojazdów mechanicznych.

fot. materiały prasoweKluczyki samochodu

Obecnie rośnie popularność kompaktowych, inteligentnych kluczy z zapisanymi profilami użytkowników pojazdu. Albo smartfonów wyposażonych w wirtualny klucz do samochodu. Czujniki w pojeździe identyfikują urządzenie i udzielają dostępu, często aktywując przy tym ustawienia wielu systemów czy foteli wedle zapisanych preferencji konkretnego użytkownika.

Zobacz także:

zobacz galerię