Nowe auto w abonamencie za pięćset złotych. Sprawdzamy, czy warto brać samochody w galeriach handlowych

W teorii oferta Qarsona brzmi super. Najtańszy samochód – Toyotę Aygo – można mieć już za 499 zł miesięcznie. Do tego trzeba jeszcze dorzucić 999 zł opłaty wstępnej i możemy ruszać w miasto.

Zanim się na to zdecydujemy warto jednak przescrollowaćsobie stronę do samego końca. Bo w każdej kolejnej linijce znajdziemyinformacje o opłatach dodatkowych. Nie są to przy tym jakieś szczególneudogodnienia. Ubezpieczenie musimy przecież kupić tak czy owak, tak samo jest zzimowymi oponami.

Firma uczciwie na swojej stronie internetowej wymienia całąlistę. A to powoduje, że zanim zjedziemy na dół witryny minie chwilę czasu.

Za ubezpieczenie musimy więc dorzucić dodatkowo 200 złmiesięcznie, za wymianę i przechowywanie opon letnich i zimowych kolejne 89 zł.Warto zastanowić się też nad pakietem kilometrów. Ten domyślny obejmuje pułap10 tys. Dla osoby, która 5 razy w tygodniu dojeżdża do pracy i z powrotem topewnie wystarczająco. Jeżeli robimy jednak dłuższe trasy po Polsce okaże się zamało, a każdy kilometr ponad założony limit to dodatkowe 24 grosze.

Po podwojeniu limitu (za 189 zł miesięcznie) wychodzi nam,że wynajem kosztuje już 777 zł. W cenie mamy za to m.in. przeglądy, serwis irejestrację pojazdu.

Wraz ze wspomnianą opłatą startową takie pakiet kosztuje nas rocznie 10323 zł.

To de facto 860 zł miesięcznie, a przecież w pakiecie uwzględniliśmy tylko rzeczy, za które i tak przyszłoby nam zapłacić. Do tego trzeba jeszcze dorzucić benzynę, czyli co najmniej kolejne 3 tys. zł za każde 10 tys. km. I wychodzi nam kwota w granicach 1000 zł.

Nowe auto w abonamencie za pięćset złotych. Sprawdzamy, czy warto brać samochody w galeriach handlowych

Dużo czy mało? W porównaniu z przeciętnym najmemdługoterminowym wydaje mi się to dość sensowną opcją, bo pojawia się szansa, byna przestrzeni roku urwać jakiś tysiąc albo dwa, bo rzadko kiedy można tamznaleźć samochody poniżej 1000 zł miesięcznie.

Bardziej skomplikowanie sytuacja wygląda z kupnem samochodu. Nad opłacalnością własnych czterech kółek zastanawiał się na Autoblogu Mikołaj Adamczuk. Pod uwagę wziął koszt zakupu, ubezpieczenia, parkowania i benzyny. Po odliczeniu tego pierwszego na samą eksploatację wyszło ponad 11 tys. zł rocznie. Ale ta kwota zakłada, że zrobimy 10 tys. rocznie. Przy takim przebiegu w Qarsonie nie musielibyśmy dokupować pakiet kilometrów i udałoby nam się zamknąć w niespełna 8 tys. zł.

Jak widać, mimo długiej listy dodatkowych opłat, samochód na abonament i tak pozostaje dla fanów motoryzacji całkiem atrakcyjną finansowo opcją.

Qarson wystartował w Polsce na początku 2019 r.

Znamy więc już pierwsze statystyki dot. wypożyczania aut wsystemie abonamentowym. To dobrze, bo zastanawiałem się kto w Polsce zdecydujesię na taki ruch. Wielu przedsiębiorców zajmujących się wypożyczaniem przyznajepo cichu, że jako społeczeństwo wciąż jesteśmy mocno przywiązani do własności.Wolimy mieć mieszkanie (nawet na kredyt) niż płacić właścicielowi miesięcznyczynsz. Korzystając z carsharingu nie raz już usłyszałem od znajomych, że oninie zdecydowaliby się na samochód na minuty, bo „nie będą jeździć cudzym”(strach przed wypadkiem?).

Wyniki mnie zanadto nie zdziwiły. Największym wzięciemabonament cieszy się wśród młodego pokolenia. 41 proc. to osoby w wieku 32-41lat. Kolejne 22 proc. to klienci między 22 a 31 rokiem życia. Mam wrażenie, żetaki ofertom jak Qarson albo jego konkurent Carsmile drogę torowały wcześniejNetflixy, Spotify i Tidale. Z usługami subskrypcyjnymi zdążyliśmy się po prostuoswoić.

Qarson postanowił też zebrać dane dot. wyszukiwania oferty ipogrupować je według modeli smartfonów, z których korzystają zainteresowani.Najwięcej, bo 17 proc. zapytań, pochodziło o posiadaczy iPhone’ów. Wiele z nichpochodziło też z Samsungów i Huawei.

Ciekawe jest też to, ilu klientów po rocznym wypożyczeniuzdecyduje się do Francuzów wrócić. Na rodzimym rynku Qarson chwali się 80 proc.skutecznością. Nie wiem jednak na ile uda się ten wynik przenieść na polskigrunt. We Francji firma oferuje więcej rozwiązań finansowych, inny jest teżprzedział wiekowy dominującej grupy klientów – gros z nich stanowią osobymiędzy 40 a 60 rokiem życia.

Nad Wisłą oferta może być atrakcyjna dla młodych osób, które przymierzają się do kupna swojego pierwszego samochodu.

Wyrzucenie kilku tysięcy zł na starego grata, który po 2-3 latach eksploatacji nadaje się na złomowanie (więc pieniędzy i tak nie odzyskamy) to w porównaniu z modelem abonamentowym niezbyt kusząca wizja.

Mam zresztą wrażenie, że mimo dość szerokiej paletysamochodów, w której znajdziemy np. SUV-y, największym wzięciem będą sięcieszyć małe, miejskie i – nie ukrywajmy – tanie auta. Jeżeli weźmiemy natapetę takiego Nissan Quashqai to goła oferta zaczyna się od 1600 zł. Awszystkie dodatkowe opcje spowodują, że całość wyjdzie nam powyżej 2 tys.miesięcznie. Za tyle możemy już wziąć mniejszy samochód na kredyt i opłacićkoszty jego eksploatacji.